Translate

niedziela, 17 listopada 2013

Mimo wszystko, jesteś wart szczęścia czyli życia Mik'a ciąg dalszy.

                                               You're don't motherfucker....believe me...
                             Cofnę się trochę w czasie. Opowiem o tym, co działo się w życiu Mik'a, co doprowadziło do tego że jest, taki jaki jest.
                                                       Zacznę od początku:
          Wszystko zaczęło się kiedy miał 10 lat (2006 rok), wtedy po raz pierwszy zetknął się z używkami, nie były to narkotyki, ale papierosy. Tak, zaczął palić papierosy. Kilka razy dziennie. Był uzależniony. Szybko zamienił papierosy, na narkotyki. Było gorzej.
            W wieku 13 lat (2009 rok). Nie rozmawiał z rodzicami, bo nigdy ich nie było. Kiedy wchodził do domu, tęsknił za nim tylko jego młodszy brat. Nikt się nie przejmował, że nie było go całymi nocami w domu. Nikt się nikim nie przejmował. Czuł się samotny. Nie miał z kim porozmawiać, więc znalazł sobie grupę 5 chłopaków, którzy byli dla niego jak druga rodzina.
               Na początku był szczęśliwy, był wśród osób z którymi mógł o wszystkim porozmawiać. Aż w końcu grupa, chciała go "przetestować". Powiedzieli mu, że jeśli są dla niego rodziną, więc musi iść z nimi napaść na starszą panią. Mike nie wiedział co miał robić. Pomyślał sobie, że nie ma nic do stracenia, więc pójdzie z nimi. Spodobało mu się to. Napad za napadem. Coraz bardziej się a to wkręcał. Był zadowolony, że spędza dużo czasu, ze swoją nową rodziną.
               Jednak "nowa rodzina" chciała sprawdzić, czy Mike będzie im wierny przez cały czas, czy jest gotowy zrobić z nimi wszystko. Wymyślili, że wezmę Mika na noc pod most, blisko rzeki. Mike się bał, ale mimo wszystko poszedł z nimi. Pod mostem, zaczęli palić i wciągać narkotyki. Następnego dnia w nocy, wyszli na miasto. Mike myślał, że pójdą palić gdzie indziej. Jednak mieli dla niego inne plany. "Robiłeś to kiedyś?" spytał najstarszy. Mike chwilę postał miał 14 lat. "Nie, a dlaczego pytasz?" w końcu odpowiedział. "Dzisiaj masz szansę". Mike na chwilę ustał, był zdezorientowany. "O co im chodzi"- myślał.
                Zauważyli idącą dziewczynę, miała może z 13 lat. "Dokąd tak pędzisz?" zapytał jeden. Dziewczyna się bała, więc zaczęła iść szybciej. Najstarszy chłopak stanął jej na drodze, i pchnął ją na Mika.
Mike ją złapał, dziewczyna już płakał. "Na co czekasz?" zapytał najstarszy "pokaż ile jesteś wart i zgwałć ją". Mike zastanawiał się czy dobrze usłyszał. "Nie" powiedział "Nie zrobię tego". "Co ty powiedziałeś?" zapytał najstarszy "powiedziałem że tego nie zrobię" odpowiedział Mike. "Nie masz wyjścia, należysz do nas, gdyby nie my nadal byś siedział w domu i czekał na mamusie która ma cię gdzieś". "Nie mów tak" Mike próbował się bronić, cały czas trzymał dziewczynę, która płakała mu na ramieniu. "Bo co? Przecież to twoje słowa. Zawdzięczasz nam wszystko co teraz masz. To my jesteśmy twoją rodziną, nie oni". Mike miał łzy w oczach "No tak" pomyślał "Sam to powiedziałem, ale może jednak jest inaczej? Może moim rodzicom zależy". "Teraz będziesz zgrywał grzecznego? Dwa dni temu okradłeś staruszka, wczoraj z nami ćpałeś. A dzisiaj co? Nagle się zmieniłeś? Żałosny jesteś. Siedzisz w tym z nami, czy chcesz zgrywać bohatera? Nic już nie zmienisz. Jeśli tej nie zgwałcimy, to inną i co ci to da? Jeśli nie teraz, to później, ale i tak to zrobimy."
                 Stali tak godzinę lub dwie. Wszyscy oprócz Mika i dziewczyny poszli do domów. "Uratowałeś mnie" powiedziała dziewczyna. "Uważaj na siebie, oni są niebezpieczni i naprawdę mogą cię znaleźć".
                Mike po tym spędził kilka tygodni w domu. Jednak i tak wiedział, że musi wrócić do chłopaków. Więc wrócił, ale nie hamował się przed niczym. Gwałcił, okradał i napadał. "Jesteśmy z Ciebie dumni" powiedział najstarszy "naresz
cie jesteś mężczyzną, dobrze że doroślałeś".























niedziela, 10 listopada 2013

Śmierć - to dopiero początek.

            Pamiętacie zapewne Mik'a? Teraz nie o nim, ale o kimś kto był przy nim obecny - Travis M. 
 To nie był zwykły chłopak. Może wyglądał i zachowywał się normalnie, ale kiedy przekraczał próg domu, przeżywał codziennie piekło. Wchodząc do domu, widząc swoją "Mamę" mówił jej że ją kocha, na co ona odpowiadała: "Zamknij się, co mnie obchodzi co czujesz?". Opadały mu ręce. Nigdy nie miał ciepłego obiadu, kiedy robił sobie kanapki "Mama" do niego czasami mówiła: "Synku kocham Cię" na te słowa Travis się prostował i szeroko uśmiechał. Aż mu się kręciła łezka w oku: "Naprawdę?" pytał. Na co jego "Mama": "Hahaha Oczywiście że nie. Naprawdę uwierzyłeś że ktoś możesz kochać takiego śmiecia jak ty?" Travis zwieszał głowę: "No tak, przepraszam zapomniałem że przecież jestem nikim." Jego "Ojciec" tracił cierpliwość pytając: "Długo jeszcze będziesz tak stał szczylu?" Travis odpowiadał: "Nie już skończyłem przepraszam". W drodze do swojego pokoju Travis był "obrzucany" przezwiskami w stylu: ty gnojku! Ty śmieciu! Jesteś nikim! Nie zasługujesz na oddychanie! i wiele innych podobnych. Travis się tym bardzo przejmował ale mimo to doszedł do swojego pokoju. Od razu zabierał się za naukę. Uczył się bardzo dobrze, mógłby iść na najlepsze studia na świecie i świetnie sobie poradzić. Ale nic nie jest piękne. Kiedy Travis siedział sam, do jego pokoju "wpadał" (dosłownie) jego "Ojciec". Kilka razy go wyzwał. Po czym Travis wstał, bo wiedział co się zaraz stanie.
                Jego "Ojciec" zaczął go bić pięściami najpierw po twarzy potem po brzuchu. Nie pił żadnego alkoholu. Bił go tak długo, aż Travis się przewrócił. Ale to nie był jeszcze koniec. Kiedy Travis leżał z ust zaczynała mu lecieć krew, jego "Ojciec" zaczynał go kopać. Jeszcze więcej krwi. leciało Travisowi z ust: "Jesteś śmieciem-mówił jego "Ojciec"- spójrz tylko na siebie. Po co cię wtedy wzięliśmy z sierocińca? Nie zasługujesz na miano mojego syna. Znaczysz dla mnie tyle co zeszło roczny śnieg" po czym napluł mu na twarz i wyszedł. Travis leżał jeszcze chwile po czym się podniósł, włożył rękę pod łóżko i wyciągał narkotyki. Wciągał je, chwilę siedział i uczył się.
              To powtarzało się codziennie. Pewnego dnia, "Ojciec" pobił go tak mocno że trafił do szpitala: "Co ci się stało?" pytała pielęgniarka: "Nie nic-odpowiadał Travis-Jestem taki niezdarny spadłem po prostu ze schodów". Wolał mieć problemy niż wydać "rodziców". Kochał ich, mimo, że on był dla nich nikim. Doprowadzili go do takiego stanu, że bał się rozbierać przy innych chłopcach w szatni na lekcji w-f. Raz na jakiś czas Travis odwiedzał Mika. Przyszedł do niego akurat w swoje urodziny. Mike nie wiedział co mu dać za prezent więc kupił mu czekoladę. Kiedy chciał ją dać Travisowi, ten się popłakał ze szczęścia. "Co się stało?" zapytał Mike. "Dałeś mi prezent-odpowiedział Travis-jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałem. Jesteś dla mnie taki dobry, Dziękuję Ci. Dałeś mi więcej niż mogłem chcieć." Zwykła mleczna czekolada, sprawiła mu tyle radości.
         Pewnego dnia nie wytrzymał, wziął więcej narkotyków niż normalnie. Czuł się jakby był problemem, który trzeba usunąć, a więc się usunął się ze Świata.
            Na jego pogrzebie, jego "rodzice" byli tylko przez pierwsze 5 minut, potem pojechali do domu. Aż tak bardzo, nim gardzili.
                      Umarł, bo wiedział, że jeśli będzie żył, to policja dowie się co robili mu jego "rodzice" a tego nie chciał. Marzył tylko o szczęśliwej rodzinie, a dostał piekło.
                             

               Travis Malong zmarł 13 marca 2013r. mając 17 lat

                          Jeśli to możliwe uczcijmy go minutą ciszy.
                                          Dziękuję.








You're don't motherfucker...believe me...

                 Pozwól, że opowiem Ci historię pewnego chłopaka, który uważa się za najgorszego na Świecie. Ma o sobie tak niskie zdanie, że zaczął się okaleczać. Jednak nie urodził się taki, jego historia może Cię nauczyć złotej myśli: "Pieniądze szczęścia nie dają". Ale od początku:
                     Mike J. P. miał 13 lat, kiedy po raz pierwszy zetknął się z narkotykami. Zaczął tak jak pewnie wielu, od skręta z najsłabszego narkotyku. Palił najpierw jednego tygodniowo, później dwa, trzy, aż doszło do tego, że palił 7-8 skrętów dziennie. Jednak to mu nie wystarczyło. Zaczął wciągać narkotyki przez nos. Raz tygodniowo, dwa, trzy, w końcu doszło do tego, że nie było tygodnia bez wciągania narkotyków. Był zachwycony tą całą sytuacją. Był szczęśliwy, bo narkotyki sprawiały że kiedy się uczył szybciej zapamiętywał. Był przekonany, że wszystko jest w porządku, że nad wszystkim panuje, że może to wyrzucić w każdej chwili. Nie mógł się bardziej pomylić. Narkotyki i inne używki pochłonęły cały jego umysł, był już zależy tylko od nich. Wciąż było mu mało, zaczął je mieszać, zdobył strzykawkę i wstrzykał narkotyki do żył.                          Czuł się jak Bóg. mieszał narkotyki, próbował nowych w większych ilościach. Żył tak trochę czasu, życie jakoś mu leciało, aż poznał Travisa, który go uderzył mówiąc żeby się obudził. Uświadomił mu, że życie to nie tylko narkotyki i używki, że jest coś więcej. Travis nie miał dużo, ale potrafił dać wiele innym. Mike miał 15 lat kiedy spróbował zerwać z nałogiem. Było mu bardzo ciężko, ale w końcu dał radę.
                    Dziś Mike ma 17 lat. Teraz przechodzi drugą w ciągu 3 dni operację na serce. Lekarze przecięli mu coś, czego nie powinni. Jeśli ta operacja się uda, będzie żył normalnie, a jeżeli nie.....nie wróci już do domu, tylko na cmentarz.

                   Mike od pewnego czasu nienawidził siebie. Swojego wyglądu, mówił o sobie "skurwiel". Nienawidził swojego życia do tego stopnia, że potrafił wbić sobie nożyczki w rękę z nadzieją że trafił w żyły. Przed operacją powiedział: "Mam nadzieję, że się nie uda". Jego siostra ze łzami w oczach zapytała: "Ale dlaczego?". Mike odpowiedział: "Bo chciałbym przytulić dziadka i Traviesa"....

                                                                         
                                   
I'm a tumpsta Motherfucker
   

Ciąg dalszy: Mimo wszystko, jesteś wart szczęścia czyli życia Mik'a ciąg dalszy...

Organizacja II

         Jeśli w życiu pragniesz, zrozumienia, dobrze trafiłeś. Będę pisała o rzeczach, o których nikt nie mówi w domu. Bez litości, bez żalu. Taki jaki jest świat. O rzeczach, o których nie opowiedzą rodzice. Po prostu o wszystkim o czym warto rozmawiać a nikt tego nie robi. Dlaczego? Może przez strach.    
        Ja się nie boję. To mój blog i będę na nim pisała wszystko to, co uważam za słuszne i ważne. Co każdy powinien wiedzieć i o czym powinien pamiętać. O tym, co ważne. O tym co myślę. Dla jednych moje myśli są dziwne i niezrozumiałe, dla innych ciekawe, jeszcze inni z którymi rozmawiam pytają się: "Czy wszystko w porządku."  Od Ciebie zależy, czy mnie zrozumiesz, i jak mnie zrozumiesz.
       Możesz pisać w komentarzu, o jakim temacie chciałbyś zobaczyć post. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie pominąć tego tematu. Zainteresowany? Zapraszam dalej...