Translate

niedziela, 14 czerwca 2015

Średnia wyższa niż sądziłam

  A więc
Będę miała średnią 3,50
W piątek, pani zapisała Emy, Felka i mój rozmiar ogrodniczek i butów.
29 czerwca zaczynamy staż, który potrwa jakieś 3,5 tygodnia
Potem w sierpniu dostaniemy jakieś 1600 zł
Kupię podręczniki do szkoły, no i ubrania *-*
Przycięłam troszkę włosy....dobra ścięłam ponad 10 cm



Rodzice chcą dzisiaj jechać do znajomych, a ja nie wiem czy jechać z nimi.

Nie to że mi się nie chce czy coś, po prostu trochę boli mnie gardło a muszę jutro jechać na 9, rowerem do szkoły żeby poprawić na 4 jeden sprawdzian
We wtorek drugi i 4 na koniec z roślin ozdobnych.
BANG! xd

No więc czeka mnie jeszcze troszkę nauki, ale to tylko troszkę



Ostatnio bawię się troszeczkę zdjęciami
Moje lekcje poi dance, stoją w miejscu i czekają aż pozdaję przedmioty do końcu
Czyli już niedługo


       
Obejrzałam "Toy story 3" więc mogę teraz się poczuć
A co do wyjazdu z rodzicami, to jeszcze się zobaczy
Ale nie mogę być chora na jutro
Temperatury niby nie mam, ale jutro rano mogę już mieć


Miłej niedzieli
Dzisiaj taki krótki i cichy post













wtorek, 9 czerwca 2015

POLSKI ZDANY!!! BANG! BANG!

  W zasadzie, to nie do końca.
Ale zacznę swój dzień od początku.
Wstałam o 5:40, zaczynałam lekcję od 8:10, więc nie opłacało mi się jechać rowerem do szkoły.
Myślałam, że skoro kilka dni pod rząd pogoda była świetna, to dzisiaj też tak będzie.
To był mój błąd -,-
Ubrałam luźniejszą koszulkę, bez marynarki. Troszkę zmarzłam czekając na autobus do szkoły. Powtórzyłam sobie materiał na polski, jadąc autobusem. Siedziałam sobie ładnie na przystanku, żeby nie wiało na mnie (i tak było zimno).
Wchodząc do autobusu, spotkałam Felka (Natalia). Podróż autobusem minęła nam szybko, cicho i spokojnie, w końcu to tylko 15 min.
Po wyjściu z autobusu, czekał nas jeszcze cały 1 km prostej drogi do szkoły.
Wiało mocniej. Szkoła jest położona na obrzeżach miasta, przez kawałek drogi nie stoją żadne domy, jest pusta przestrzeń. Kiedy wieje wiatr, w tym kawałku drogi, wieje on mocniej i niekiedy w zimę, dosłownie spycha nas z chodnika.
Rozmawiałyśmy chwilkę o polskim i zastanawiałyśmy się ile osób z naszej klasy nie przejdzie do następnej klasy. Po czym zaczęłam komentować pogodę.

-Ja nieeee, wiem co wy tu macie za pogodę. - powiedziałam - wy tu macie jakąś inną strefę klimatyczną. 
Felek śmiała się ze mnie,
Po wejściu do szkoły, poszłyśmy od razu do łazienki.
Posiedziałyśmy chwilę pod salą nr 8, czekając na religię. Siedziałam w telefonie w internecie, nagle słyszę że ktoś mnie woła.
Ema (Emilia), weszła do szkoły

-Ty, a ty swoim Cadillac'iem nie przyjechałaś do szkoły? - "Cadillac" - tak Ema mówi na mój rower
-Nie, dzisiaj nie - opowiedziałam - dzisiaj twój Mercedess musi stać sam. 

Do szkoły rowerami jeździmy tylko Ema, i ja, ale tylko w poniedziałki, środy i piątki (w poniedziałki mamy lekcję tylko do 14:10 a autobus do domu mam o 16, tak samo w piątki a w środy, zaczynamy o 9 a autobus mam do miasta o 6:27).

Później Ema chciała zaliczyć godziny z pracowni, żeby dostać 5 na koniec roku. Fakt faktem, też przydałoby mi się zaliczenie, ale nie mam już czasu.
Więc zwolniłyśmy się z dwóch godzin religii, żeby iść zaliczyć pracownie. Wyszłyśmy z Emą i Dosią do pani Tereski zapytać, co możemy robić.
Pani Szulc (katechetka), powiedziała że potrzebuje, żebyśmy zrobiły wianek na odpust w Kościele. Chciałyśmy go zrobić w zamian za odrobienie godzin,
Ema powiedziała pani Teresce jak to wygląda, jednak pani Tereska powiedziała do Emy, że jest głupia bo ona na taki układ nie idzie,


Stwierdziłyśmy, że odrabianie nie ma sensu, więc poszłyśmy na drugie piętro do stolików, żeby posiedzieć. Przyszły do nas Alicja i Owuu (Oliwia). Wypiłyśmy kawę, i do nauki,
Pani Szulc zaczęła nas później szukać. Przyszłyśmy do niej na drugą religię, katechetka mnie przepytała, i dostałam 5 na koniec roku z religii. BANG!

Następna lekcja: wf.
Pani Dzwonkowska była na egzaminie, więc objął nas pan Makaron.
Pograłyśmy sobie w piłkę nożną, przewróciłam się o Kasię i nabiłam sobie siniaka na tyłku.

Podstawy przedsiębiorczości: bez większych ekscesów.
Pani mi powiedziała, żebym przyszła do niej w piątek, może szykuje się lepsza ocena.

2 x język angielski: pani wystawiła oceny. Mieliśmy obejrzeć film o księżnej Dianie, ale ostatecznie obejrzeliśmy tegoroczny film promujący szkołę.

Z historii ja, Jakub, Szymon i Mateusz, poszliśmy zaliczyć polski. Było bardzo dużo ludzi z I klas, Szymon bardzo się z tego cieszył mówiąc:

-Tak! Kurwa, jest nadzieja! Będę mógł ściągać!

Troszkę się przeliczył, ponieważ pani wymyśliła że najpierw wejdą uczniowie klas I a potem dopiero reszta.

Zdążyliśmy iść po kawę, usiedliśmy się przy stoliku przed klasą, i czekaliśmy na swoją kolei.
Byliśmy umówienie z panią na 13:25, zaczęliśmy pisać poprawy o 14:20 -,-
Tyle czekania,..
No ale cóż, Szymonowi mimo wszystko udało się ściągnąć, ja się rozpisałam, Mateusz miał do napisania jeszcze pierwszy semestr, a Jakub był raczej zadowolony,
Mogliśmy nie zwalniać się z historii.
Skończyłam pisać o 14:55, koniec lekcji nastąpił o 15:00 więc nie opłacało mi się wracać do klasy.


To w zasadzie na tyle z mojego dnia. Po lekcjach poszłam na autobus, jechałam nim 15 min do centrum miasta a stamtąd o 16 autobusem do domu, 30 min.

I tak wydaje mi się że będę musiała iść w czwartek żeby poprawić coś z polskiego,

Dobranoc ludzie!


I pamiętajcie, ŚWIAT JEST NASZ!!!


































poniedziałek, 8 czerwca 2015

8 czerwca

   Został tydzień do wystawienia ocen, a ja wciąż jestem w czarnej dupie. Niby mam już jasną sytuację.
3,30 to całkiem niezła średnia jak na drugą klasę.
Obiecałam sobie po pierwszym półroczu, że zrobię wszystko żeby się poprawić. I co? Słabo mi to wyszło. To znaczy, poprawiłam się...ale tylko o dwie oceny wyżej z dwóch przedmiotów.
Tak, moja jasna sytuacja.
No nie. Niestety nie do końca jasna,
Muszę poprawić jeszcze język polski na 2
Rośliny ozdobne na 4 (taki przedmiot zawodowy)
i religię na 5 (tak, u nas na religii trzeba robić troszkę więcej)
Chciałam się dzisiaj cały dzień uczyć.
A jak wyszło?
Przyjechałam ze szkoły do domu rowerem (całe 10 km), odrobiłam lekcję, zjadłam obiad, coś tam przeczytałam z języka polskiego i pojechałam z mamą do Kościoła.
Na mszy chciało mi się płakać, kiedy uświadomiłam sobie, że mogę nie zdać z polskiego.
No ale cóż, jak to powiedział dzisiaj mój kolega, żeby mnie pocieszyć: "Muszę truć tyłek nauczycielce, to wtedy mnie przepuści".
Tylko żeby to było takie proste. Ta nauczycielka jest inna, U niej trzeba koniecznie zdać to co ona chce, za wszelką cenę. Nic innego się nie liczy.
Od przyjazdu z Kościoła, siedzę nad książkami i staram się uczyć. Zrobiłam sobie krótką przerwę, ponieważ kiedyś Ewelina chciała obejrzeć ze mną film "Gwiazd naszych wina".
Pamiętam, że obejrzałyśmy wtedy kawałek ale coś się stało z jej internetem no i już nie dokończyłyśmy.
A więc obejrzałam w końcu cały ten film. Na ogół takie filmy są dla mnie dosyć ciężkie do obejrzenia, ale jakoś dałam sobie radę.
Widocznie jestem już tym pokoleniem który woli przesłodzone historie romantyczne, kiedy to On za wszelką cenę chce ją spotkać, a Ona ucieka do niego z domu.
A jednak Wiecie co?
Nie, jednak wolę bardziej drastyczne historię, ale pierwszy raz oglądałam taki film. Nie lubię sztucznych romansideł, bo wiem że to się nie dzieje na prawdę, to niemożliwe,
Miłość tak silna by kruszyć mury?
To się zdarza ale nie jeśli para mieszka od siebie dość daleko.
To już rzadsze zdarzenie,
Po obejrzanym filmie, wyszłam do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę.
Spotkałam tatę, rozmowy z nim bardzo mi pomagają. W zasadzie, to tylko rozmowy z nim. Nawet z rówieśnikami nie rozmawia mi się tak dobrze. Ale cóż poradzić, tak już po prostu jest.
Więc, spotkałam tatę. Zrobił mi kolację. I teraz siedzę sobie pod kołdrą, najedzona, i zbieram siły żeby dalej walczyć z polskim.
Trzymajcie za mnie kciuki, mam nadzieję że zdążę się jeszcze czegoś nauczyć.
Nie poddam się tak łatwo, i zrobię wszystko żeby zdać.
W środę czeka mnie jeszcze bieg na 800 m, niby nie tak dużo, ale komu by się chciało kto przejechałby przed biegiem 10 km rowerem do szkoły?
A mi się będzie chciało.

Dobrej nocy, ja jeszcze posiedzę tak długo aż się nauczę.
Będę wyglądała jutro jak zombi, ale co tam. Ważne, że polski będę miała z głowy,
Dobranoc



 


 Taka skromna piosenka ode mnie,
Na poprawę humoru
I na słodki i miły sen
Wiem że piosenki na sen zwykle są i w zasadzie
powinny być spokojnie,
Ale myśląc troszkę o sobie, wstawiłam tą piosenką, ponieważ przy takich zasypiam.