3,30 to całkiem niezła średnia jak na drugą klasę.
Obiecałam sobie po pierwszym półroczu, że zrobię wszystko żeby się poprawić. I co? Słabo mi to wyszło. To znaczy, poprawiłam się...ale tylko o dwie oceny wyżej z dwóch przedmiotów.
Tak, moja jasna sytuacja.
No nie. Niestety nie do końca jasna,
Muszę poprawić jeszcze język polski na 2
Rośliny ozdobne na 4 (taki przedmiot zawodowy)
i religię na 5 (tak, u nas na religii trzeba robić troszkę więcej)
Chciałam się dzisiaj cały dzień uczyć.
A jak wyszło?
Przyjechałam ze szkoły do domu rowerem (całe 10 km), odrobiłam lekcję, zjadłam obiad, coś tam przeczytałam z języka polskiego i pojechałam z mamą do Kościoła.
Na mszy chciało mi się płakać, kiedy uświadomiłam sobie, że mogę nie zdać z polskiego.
No ale cóż, jak to powiedział dzisiaj mój kolega, żeby mnie pocieszyć: "Muszę truć tyłek nauczycielce, to wtedy mnie przepuści".
Tylko żeby to było takie proste. Ta nauczycielka jest inna, U niej trzeba koniecznie zdać to co ona chce, za wszelką cenę. Nic innego się nie liczy.
Od przyjazdu z Kościoła, siedzę nad książkami i staram się uczyć. Zrobiłam sobie krótką przerwę, ponieważ kiedyś Ewelina chciała obejrzeć ze mną film "Gwiazd naszych wina".
Pamiętam, że obejrzałyśmy wtedy kawałek ale coś się stało z jej internetem no i już nie dokończyłyśmy.
A więc obejrzałam w końcu cały ten film. Na ogół takie filmy są dla mnie dosyć ciężkie do obejrzenia, ale jakoś dałam sobie radę.
Widocznie jestem już tym pokoleniem który woli przesłodzone historie romantyczne, kiedy to On za wszelką cenę chce ją spotkać, a Ona ucieka do niego z domu.
A jednak Wiecie co?
Nie, jednak wolę bardziej drastyczne historię, ale pierwszy raz oglądałam taki film. Nie lubię sztucznych romansideł, bo wiem że to się nie dzieje na prawdę, to niemożliwe,
Miłość tak silna by kruszyć mury?
To się zdarza ale nie jeśli para mieszka od siebie dość daleko.
To już rzadsze zdarzenie,
Po obejrzanym filmie, wyszłam do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę.
Spotkałam tatę, rozmowy z nim bardzo mi pomagają. W zasadzie, to tylko rozmowy z nim. Nawet z rówieśnikami nie rozmawia mi się tak dobrze. Ale cóż poradzić, tak już po prostu jest.
Więc, spotkałam tatę. Zrobił mi kolację. I teraz siedzę sobie pod kołdrą, najedzona, i zbieram siły żeby dalej walczyć z polskim.
Trzymajcie za mnie kciuki, mam nadzieję że zdążę się jeszcze czegoś nauczyć.
Nie poddam się tak łatwo, i zrobię wszystko żeby zdać.
W środę czeka mnie jeszcze bieg na 800 m, niby nie tak dużo, ale komu by się chciało kto przejechałby przed biegiem 10 km rowerem do szkoły?
A mi się będzie chciało.
Dobrej nocy, ja jeszcze posiedzę tak długo aż się nauczę.
Będę wyglądała jutro jak zombi, ale co tam. Ważne, że polski będę miała z głowy,
Dobranoc
Taka skromna piosenka ode mnie,
Na poprawę humoru
I na słodki i miły sen
Wiem że piosenki na sen zwykle są i w zasadzie
powinny być spokojnie,
Ale myśląc troszkę o sobie, wstawiłam tą piosenką, ponieważ przy takich zasypiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz