Dla tych którzy kochają swobodę:
Strony które mogą się Wam przydać:
ask.fm/aczamialice
the-eyes-of-alice@wp.pl
https://www.facebook.com/oczyalice
Komentarze mile widziane
Translate
wtorek, 3 grudnia 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Mimo wszystko, jesteś wart szczęścia czyli życia Mik'a ciąg dalszy.
You're don't motherfucker....believe me...
Cofnę się trochę w czasie. Opowiem o tym, co działo się w życiu Mik'a, co doprowadziło do tego że jest, taki jaki jest.
Zacznę od początku:
Wszystko zaczęło się kiedy miał 10 lat (2006 rok), wtedy po raz pierwszy zetknął się z używkami, nie były to narkotyki, ale papierosy. Tak, zaczął palić papierosy. Kilka razy dziennie. Był uzależniony. Szybko zamienił papierosy, na narkotyki. Było gorzej.
W wieku 13 lat (2009 rok). Nie rozmawiał z rodzicami, bo nigdy ich nie było. Kiedy wchodził do domu, tęsknił za nim tylko jego młodszy brat. Nikt się nie przejmował, że nie było go całymi nocami w domu. Nikt się nikim nie przejmował. Czuł się samotny. Nie miał z kim porozmawiać, więc znalazł sobie grupę 5 chłopaków, którzy byli dla niego jak druga rodzina.
Na początku był szczęśliwy, był wśród osób z którymi mógł o wszystkim porozmawiać. Aż w końcu grupa, chciała go "przetestować". Powiedzieli mu, że jeśli są dla niego rodziną, więc musi iść z nimi napaść na starszą panią. Mike nie wiedział co miał robić. Pomyślał sobie, że nie ma nic do stracenia, więc pójdzie z nimi. Spodobało mu się to. Napad za napadem. Coraz bardziej się a to wkręcał. Był zadowolony, że spędza dużo czasu, ze swoją nową rodziną.
Jednak "nowa rodzina" chciała sprawdzić, czy Mike będzie im wierny przez cały czas, czy jest gotowy zrobić z nimi wszystko. Wymyślili, że wezmę Mika na noc pod most, blisko rzeki. Mike się bał, ale mimo wszystko poszedł z nimi. Pod mostem, zaczęli palić i wciągać narkotyki. Następnego dnia w nocy, wyszli na miasto. Mike myślał, że pójdą palić gdzie indziej. Jednak mieli dla niego inne plany. "Robiłeś to kiedyś?" spytał najstarszy. Mike chwilę postał miał 14 lat. "Nie, a dlaczego pytasz?" w końcu odpowiedział. "Dzisiaj masz szansę". Mike na chwilę ustał, był zdezorientowany. "O co im chodzi"- myślał.
Zauważyli idącą dziewczynę, miała może z 13 lat. "Dokąd tak pędzisz?" zapytał jeden. Dziewczyna się bała, więc zaczęła iść szybciej. Najstarszy chłopak stanął jej na drodze, i pchnął ją na Mika.
Mike ją złapał, dziewczyna już płakał. "Na co czekasz?" zapytał najstarszy "pokaż ile jesteś wart i zgwałć ją". Mike zastanawiał się czy dobrze usłyszał. "Nie" powiedział "Nie zrobię tego". "Co ty powiedziałeś?" zapytał najstarszy "powiedziałem że tego nie zrobię" odpowiedział Mike. "Nie masz wyjścia, należysz do nas, gdyby nie my nadal byś siedział w domu i czekał na mamusie która ma cię gdzieś". "Nie mów tak" Mike próbował się bronić, cały czas trzymał dziewczynę, która płakała mu na ramieniu. "Bo co? Przecież to twoje słowa. Zawdzięczasz nam wszystko co teraz masz. To my jesteśmy twoją rodziną, nie oni". Mike miał łzy w oczach "No tak" pomyślał "Sam to powiedziałem, ale może jednak jest inaczej? Może moim rodzicom zależy". "Teraz będziesz zgrywał grzecznego? Dwa dni temu okradłeś staruszka, wczoraj z nami ćpałeś. A dzisiaj co? Nagle się zmieniłeś? Żałosny jesteś. Siedzisz w tym z nami, czy chcesz zgrywać bohatera? Nic już nie zmienisz. Jeśli tej nie zgwałcimy, to inną i co ci to da? Jeśli nie teraz, to później, ale i tak to zrobimy."
Stali tak godzinę lub dwie. Wszyscy oprócz Mika i dziewczyny poszli do domów. "Uratowałeś mnie" powiedziała dziewczyna. "Uważaj na siebie, oni są niebezpieczni i naprawdę mogą cię znaleźć".
Mike po tym spędził kilka tygodni w domu. Jednak i tak wiedział, że musi wrócić do chłopaków. Więc wrócił, ale nie hamował się przed niczym. Gwałcił, okradał i napadał. "Jesteśmy z Ciebie dumni" powiedział najstarszy "naresz
cie jesteś mężczyzną, dobrze że doroślałeś".
Cofnę się trochę w czasie. Opowiem o tym, co działo się w życiu Mik'a, co doprowadziło do tego że jest, taki jaki jest.
Zacznę od początku:
Wszystko zaczęło się kiedy miał 10 lat (2006 rok), wtedy po raz pierwszy zetknął się z używkami, nie były to narkotyki, ale papierosy. Tak, zaczął palić papierosy. Kilka razy dziennie. Był uzależniony. Szybko zamienił papierosy, na narkotyki. Było gorzej.
W wieku 13 lat (2009 rok). Nie rozmawiał z rodzicami, bo nigdy ich nie było. Kiedy wchodził do domu, tęsknił za nim tylko jego młodszy brat. Nikt się nie przejmował, że nie było go całymi nocami w domu. Nikt się nikim nie przejmował. Czuł się samotny. Nie miał z kim porozmawiać, więc znalazł sobie grupę 5 chłopaków, którzy byli dla niego jak druga rodzina.
Na początku był szczęśliwy, był wśród osób z którymi mógł o wszystkim porozmawiać. Aż w końcu grupa, chciała go "przetestować". Powiedzieli mu, że jeśli są dla niego rodziną, więc musi iść z nimi napaść na starszą panią. Mike nie wiedział co miał robić. Pomyślał sobie, że nie ma nic do stracenia, więc pójdzie z nimi. Spodobało mu się to. Napad za napadem. Coraz bardziej się a to wkręcał. Był zadowolony, że spędza dużo czasu, ze swoją nową rodziną.
Jednak "nowa rodzina" chciała sprawdzić, czy Mike będzie im wierny przez cały czas, czy jest gotowy zrobić z nimi wszystko. Wymyślili, że wezmę Mika na noc pod most, blisko rzeki. Mike się bał, ale mimo wszystko poszedł z nimi. Pod mostem, zaczęli palić i wciągać narkotyki. Następnego dnia w nocy, wyszli na miasto. Mike myślał, że pójdą palić gdzie indziej. Jednak mieli dla niego inne plany. "Robiłeś to kiedyś?" spytał najstarszy. Mike chwilę postał miał 14 lat. "Nie, a dlaczego pytasz?" w końcu odpowiedział. "Dzisiaj masz szansę". Mike na chwilę ustał, był zdezorientowany. "O co im chodzi"- myślał.
Zauważyli idącą dziewczynę, miała może z 13 lat. "Dokąd tak pędzisz?" zapytał jeden. Dziewczyna się bała, więc zaczęła iść szybciej. Najstarszy chłopak stanął jej na drodze, i pchnął ją na Mika.
Mike ją złapał, dziewczyna już płakał. "Na co czekasz?" zapytał najstarszy "pokaż ile jesteś wart i zgwałć ją". Mike zastanawiał się czy dobrze usłyszał. "Nie" powiedział "Nie zrobię tego". "Co ty powiedziałeś?" zapytał najstarszy "powiedziałem że tego nie zrobię" odpowiedział Mike. "Nie masz wyjścia, należysz do nas, gdyby nie my nadal byś siedział w domu i czekał na mamusie która ma cię gdzieś". "Nie mów tak" Mike próbował się bronić, cały czas trzymał dziewczynę, która płakała mu na ramieniu. "Bo co? Przecież to twoje słowa. Zawdzięczasz nam wszystko co teraz masz. To my jesteśmy twoją rodziną, nie oni". Mike miał łzy w oczach "No tak" pomyślał "Sam to powiedziałem, ale może jednak jest inaczej? Może moim rodzicom zależy". "Teraz będziesz zgrywał grzecznego? Dwa dni temu okradłeś staruszka, wczoraj z nami ćpałeś. A dzisiaj co? Nagle się zmieniłeś? Żałosny jesteś. Siedzisz w tym z nami, czy chcesz zgrywać bohatera? Nic już nie zmienisz. Jeśli tej nie zgwałcimy, to inną i co ci to da? Jeśli nie teraz, to później, ale i tak to zrobimy."
Stali tak godzinę lub dwie. Wszyscy oprócz Mika i dziewczyny poszli do domów. "Uratowałeś mnie" powiedziała dziewczyna. "Uważaj na siebie, oni są niebezpieczni i naprawdę mogą cię znaleźć".

cie jesteś mężczyzną, dobrze że doroślałeś".
niedziela, 10 listopada 2013
Śmierć - to dopiero początek.
Pamiętacie zapewne Mik'a? Teraz nie o nim, ale o kimś kto był przy nim obecny - Travis M.
To nie był zwykły chłopak. Może wyglądał i zachowywał się normalnie, ale kiedy przekraczał próg domu, przeżywał codziennie piekło. Wchodząc do domu, widząc swoją "Mamę" mówił jej że ją kocha, na co ona odpowiadała: "Zamknij się, co mnie obchodzi co czujesz?". Opadały mu ręce. Nigdy nie miał ciepłego obiadu, kiedy robił sobie kanapki "Mama" do niego czasami mówiła: "Synku kocham Cię" na te słowa Travis się prostował i szeroko uśmiechał. Aż mu się kręciła łezka w oku: "Naprawdę?" pytał. Na co jego "Mama": "Hahaha Oczywiście że nie. Naprawdę uwierzyłeś że ktoś możesz kochać takiego śmiecia jak ty?" Travis zwieszał głowę: "No tak, przepraszam zapomniałem że przecież jestem nikim." Jego "Ojciec" tracił cierpliwość pytając: "Długo jeszcze będziesz tak stał szczylu?" Travis odpowiadał: "Nie już skończyłem przepraszam". W drodze do swojego pokoju Travis był "obrzucany" przezwiskami w stylu: ty gnojku! Ty śmieciu! Jesteś nikim! Nie zasługujesz na oddychanie! i wiele innych podobnych. Travis się tym bardzo przejmował ale mimo to doszedł do swojego pokoju. Od razu zabierał się za naukę. Uczył się bardzo dobrze, mógłby iść na najlepsze studia na świecie i świetnie sobie poradzić. Ale nic nie jest piękne. Kiedy Travis siedział sam, do jego pokoju "wpadał" (dosłownie) jego "Ojciec". Kilka razy go wyzwał. Po czym Travis wstał, bo wiedział co się zaraz stanie.
Jego "Ojciec" zaczął go bić pięściami najpierw po twarzy potem po brzuchu. Nie pił żadnego alkoholu. Bił go tak długo, aż Travis się przewrócił. Ale to nie był jeszcze koniec. Kiedy Travis leżał z ust zaczynała mu lecieć krew, jego "Ojciec" zaczynał go kopać. Jeszcze więcej krwi. leciało Travisowi z ust: "Jesteś śmieciem-mówił jego "Ojciec"- spójrz tylko na siebie. Po co cię wtedy wzięliśmy z sierocińca? Nie zasługujesz na miano mojego syna. Znaczysz dla mnie tyle co zeszło roczny śnieg" po czym napluł mu na twarz i wyszedł. Travis leżał jeszcze chwile po czym się podniósł, włożył rękę pod łóżko i wyciągał narkotyki. Wciągał je, chwilę siedział i uczył się.
To powtarzało się codziennie. Pewnego dnia, "Ojciec" pobił go tak mocno że trafił do szpitala: "Co ci się stało?" pytała pielęgniarka: "Nie nic-odpowiadał Travis-Jestem taki niezdarny spadłem po prostu ze schodów". Wolał mieć problemy niż wydać "rodziców". Kochał ich, mimo, że on był dla nich nikim. Doprowadzili go do takiego stanu, że bał się rozbierać przy innych chłopcach w szatni na lekcji w-f. Raz na jakiś czas Travis odwiedzał Mika. Przyszedł do niego akurat w swoje urodziny. Mike nie wiedział co mu dać za prezent więc kupił mu czekoladę. Kiedy chciał ją dać Travisowi, ten się popłakał ze szczęścia. "Co się stało?" zapytał Mike. "Dałeś mi prezent-odpowiedział Travis-jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałem. Jesteś dla mnie taki dobry, Dziękuję Ci. Dałeś mi więcej niż mogłem chcieć." Zwykła mleczna czekolada, sprawiła mu tyle radości.
Pewnego dnia nie wytrzymał, wziął więcej narkotyków niż normalnie. Czuł się jakby był problemem, który trzeba usunąć, a więc się usunął się ze Świata.
Na jego pogrzebie, jego "rodzice" byli tylko przez pierwsze 5 minut, potem pojechali do domu. Aż tak bardzo, nim gardzili.
Umarł, bo wiedział, że jeśli będzie żył, to policja dowie się co robili mu jego "rodzice" a tego nie chciał. Marzył tylko o szczęśliwej rodzinie, a dostał piekło.
Travis Malong zmarł 13 marca 2013r. mając 17 lat
Jeśli to możliwe uczcijmy go minutą ciszy.
Dziękuję.
To nie był zwykły chłopak. Może wyglądał i zachowywał się normalnie, ale kiedy przekraczał próg domu, przeżywał codziennie piekło. Wchodząc do domu, widząc swoją "Mamę" mówił jej że ją kocha, na co ona odpowiadała: "Zamknij się, co mnie obchodzi co czujesz?". Opadały mu ręce. Nigdy nie miał ciepłego obiadu, kiedy robił sobie kanapki "Mama" do niego czasami mówiła: "Synku kocham Cię" na te słowa Travis się prostował i szeroko uśmiechał. Aż mu się kręciła łezka w oku: "Naprawdę?" pytał. Na co jego "Mama": "Hahaha Oczywiście że nie. Naprawdę uwierzyłeś że ktoś możesz kochać takiego śmiecia jak ty?" Travis zwieszał głowę: "No tak, przepraszam zapomniałem że przecież jestem nikim." Jego "Ojciec" tracił cierpliwość pytając: "Długo jeszcze będziesz tak stał szczylu?" Travis odpowiadał: "Nie już skończyłem przepraszam". W drodze do swojego pokoju Travis był "obrzucany" przezwiskami w stylu: ty gnojku! Ty śmieciu! Jesteś nikim! Nie zasługujesz na oddychanie! i wiele innych podobnych. Travis się tym bardzo przejmował ale mimo to doszedł do swojego pokoju. Od razu zabierał się za naukę. Uczył się bardzo dobrze, mógłby iść na najlepsze studia na świecie i świetnie sobie poradzić. Ale nic nie jest piękne. Kiedy Travis siedział sam, do jego pokoju "wpadał" (dosłownie) jego "Ojciec". Kilka razy go wyzwał. Po czym Travis wstał, bo wiedział co się zaraz stanie.
Jego "Ojciec" zaczął go bić pięściami najpierw po twarzy potem po brzuchu. Nie pił żadnego alkoholu. Bił go tak długo, aż Travis się przewrócił. Ale to nie był jeszcze koniec. Kiedy Travis leżał z ust zaczynała mu lecieć krew, jego "Ojciec" zaczynał go kopać. Jeszcze więcej krwi. leciało Travisowi z ust: "Jesteś śmieciem-mówił jego "Ojciec"- spójrz tylko na siebie. Po co cię wtedy wzięliśmy z sierocińca? Nie zasługujesz na miano mojego syna. Znaczysz dla mnie tyle co zeszło roczny śnieg" po czym napluł mu na twarz i wyszedł. Travis leżał jeszcze chwile po czym się podniósł, włożył rękę pod łóżko i wyciągał narkotyki. Wciągał je, chwilę siedział i uczył się.
To powtarzało się codziennie. Pewnego dnia, "Ojciec" pobił go tak mocno że trafił do szpitala: "Co ci się stało?" pytała pielęgniarka: "Nie nic-odpowiadał Travis-Jestem taki niezdarny spadłem po prostu ze schodów". Wolał mieć problemy niż wydać "rodziców". Kochał ich, mimo, że on był dla nich nikim. Doprowadzili go do takiego stanu, że bał się rozbierać przy innych chłopcach w szatni na lekcji w-f. Raz na jakiś czas Travis odwiedzał Mika. Przyszedł do niego akurat w swoje urodziny. Mike nie wiedział co mu dać za prezent więc kupił mu czekoladę. Kiedy chciał ją dać Travisowi, ten się popłakał ze szczęścia. "Co się stało?" zapytał Mike. "Dałeś mi prezent-odpowiedział Travis-jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałem. Jesteś dla mnie taki dobry, Dziękuję Ci. Dałeś mi więcej niż mogłem chcieć." Zwykła mleczna czekolada, sprawiła mu tyle radości.
Pewnego dnia nie wytrzymał, wziął więcej narkotyków niż normalnie. Czuł się jakby był problemem, który trzeba usunąć, a więc się usunął się ze Świata.
Na jego pogrzebie, jego "rodzice" byli tylko przez pierwsze 5 minut, potem pojechali do domu. Aż tak bardzo, nim gardzili.
Umarł, bo wiedział, że jeśli będzie żył, to policja dowie się co robili mu jego "rodzice" a tego nie chciał. Marzył tylko o szczęśliwej rodzinie, a dostał piekło.
Travis Malong zmarł 13 marca 2013r. mając 17 lat
Jeśli to możliwe uczcijmy go minutą ciszy.
Dziękuję.
You're don't motherfucker...believe me...
Pozwól, że opowiem Ci historię pewnego chłopaka, który uważa się za najgorszego na Świecie. Ma o sobie tak niskie zdanie, że zaczął się okaleczać. Jednak nie urodził się taki, jego historia może Cię nauczyć złotej myśli: "Pieniądze szczęścia nie dają". Ale od początku:
Mike J. P. miał 13 lat, kiedy po raz pierwszy zetknął się z narkotykami. Zaczął tak jak pewnie wielu, od skręta z najsłabszego narkotyku. Palił najpierw jednego tygodniowo, później dwa, trzy, aż doszło do tego, że palił 7-8 skrętów dziennie. Jednak to mu nie wystarczyło. Zaczął wciągać narkotyki przez nos. Raz tygodniowo, dwa, trzy, w końcu doszło do tego, że nie było tygodnia bez wciągania narkotyków. Był zachwycony tą całą sytuacją. Był szczęśliwy, bo narkotyki sprawiały że kiedy się uczył szybciej zapamiętywał. Był przekonany, że wszystko jest w porządku, że nad wszystkim panuje, że może to wyrzucić w każdej chwili. Nie mógł się bardziej pomylić. Narkotyki i inne używki pochłonęły cały jego umysł, był już zależy tylko od nich. Wciąż było mu mało, zaczął je mieszać, zdobył strzykawkę i wstrzykał narkotyki do żył. Czuł się jak Bóg. mieszał narkotyki, próbował nowych w większych ilościach. Żył tak trochę czasu, życie jakoś mu leciało, aż poznał Travisa, który go uderzył mówiąc żeby się obudził. Uświadomił mu, że życie to nie tylko narkotyki i używki, że jest coś więcej. Travis nie miał dużo, ale potrafił dać wiele innym. Mike miał 15 lat kiedy spróbował zerwać z nałogiem. Było mu bardzo ciężko, ale w końcu dał radę.
Dziś Mike ma 17 lat. Teraz przechodzi drugą w ciągu 3 dni operację na serce. Lekarze przecięli mu coś, czego nie powinni. Jeśli ta operacja się uda, będzie żył normalnie, a jeżeli nie.....nie wróci już do domu, tylko na cmentarz.
Mike od pewnego czasu nienawidził siebie. Swojego wyglądu, mówił o sobie "skurwiel". Nienawidził swojego życia do tego stopnia, że potrafił wbić sobie nożyczki w rękę z nadzieją że trafił w żyły. Przed operacją powiedział: "Mam nadzieję, że się nie uda". Jego siostra ze łzami w oczach zapytała: "Ale dlaczego?". Mike odpowiedział: "Bo chciałbym przytulić dziadka i Traviesa"....
I'm a tumpsta Motherfucker
Ciąg dalszy: Mimo wszystko, jesteś wart szczęścia czyli życia Mik'a ciąg dalszy...
Mike J. P. miał 13 lat, kiedy po raz pierwszy zetknął się z narkotykami. Zaczął tak jak pewnie wielu, od skręta z najsłabszego narkotyku. Palił najpierw jednego tygodniowo, później dwa, trzy, aż doszło do tego, że palił 7-8 skrętów dziennie. Jednak to mu nie wystarczyło. Zaczął wciągać narkotyki przez nos. Raz tygodniowo, dwa, trzy, w końcu doszło do tego, że nie było tygodnia bez wciągania narkotyków. Był zachwycony tą całą sytuacją. Był szczęśliwy, bo narkotyki sprawiały że kiedy się uczył szybciej zapamiętywał. Był przekonany, że wszystko jest w porządku, że nad wszystkim panuje, że może to wyrzucić w każdej chwili. Nie mógł się bardziej pomylić. Narkotyki i inne używki pochłonęły cały jego umysł, był już zależy tylko od nich. Wciąż było mu mało, zaczął je mieszać, zdobył strzykawkę i wstrzykał narkotyki do żył. Czuł się jak Bóg. mieszał narkotyki, próbował nowych w większych ilościach. Żył tak trochę czasu, życie jakoś mu leciało, aż poznał Travisa, który go uderzył mówiąc żeby się obudził. Uświadomił mu, że życie to nie tylko narkotyki i używki, że jest coś więcej. Travis nie miał dużo, ale potrafił dać wiele innym. Mike miał 15 lat kiedy spróbował zerwać z nałogiem. Było mu bardzo ciężko, ale w końcu dał radę.
Dziś Mike ma 17 lat. Teraz przechodzi drugą w ciągu 3 dni operację na serce. Lekarze przecięli mu coś, czego nie powinni. Jeśli ta operacja się uda, będzie żył normalnie, a jeżeli nie.....nie wróci już do domu, tylko na cmentarz.
Mike od pewnego czasu nienawidził siebie. Swojego wyglądu, mówił o sobie "skurwiel". Nienawidził swojego życia do tego stopnia, że potrafił wbić sobie nożyczki w rękę z nadzieją że trafił w żyły. Przed operacją powiedział: "Mam nadzieję, że się nie uda". Jego siostra ze łzami w oczach zapytała: "Ale dlaczego?". Mike odpowiedział: "Bo chciałbym przytulić dziadka i Traviesa"....

I'm a tumpsta Motherfucker
Ciąg dalszy: Mimo wszystko, jesteś wart szczęścia czyli życia Mik'a ciąg dalszy...
Organizacja II
Jeśli w życiu pragniesz, zrozumienia, dobrze trafiłeś. Będę pisała o rzeczach, o których nikt nie mówi w domu. Bez litości, bez żalu. Taki jaki jest świat. O rzeczach, o których nie opowiedzą rodzice. Po prostu o wszystkim o czym warto rozmawiać a nikt tego nie robi. Dlaczego? Może przez strach.
Ja się nie boję. To mój blog i będę na nim pisała wszystko to, co uważam za słuszne i ważne. Co każdy powinien wiedzieć i o czym powinien pamiętać. O tym, co ważne. O tym co myślę. Dla jednych moje myśli są dziwne i niezrozumiałe, dla innych ciekawe, jeszcze inni z którymi rozmawiam pytają się: "Czy wszystko w porządku." Od Ciebie zależy, czy mnie zrozumiesz, i jak mnie zrozumiesz.
Możesz pisać w komentarzu, o jakim temacie chciałbyś zobaczyć post. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie pominąć tego tematu. Zainteresowany? Zapraszam dalej...
Ja się nie boję. To mój blog i będę na nim pisała wszystko to, co uważam za słuszne i ważne. Co każdy powinien wiedzieć i o czym powinien pamiętać. O tym, co ważne. O tym co myślę. Dla jednych moje myśli są dziwne i niezrozumiałe, dla innych ciekawe, jeszcze inni z którymi rozmawiam pytają się: "Czy wszystko w porządku." Od Ciebie zależy, czy mnie zrozumiesz, i jak mnie zrozumiesz.
Możesz pisać w komentarzu, o jakim temacie chciałbyś zobaczyć post. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie pominąć tego tematu. Zainteresowany? Zapraszam dalej...
wtorek, 17 września 2013
Słodkie marzenie
Od kilku dni jest mi dość zimno. Może to zmiana pogody a może wkładam na siebie za mało ubrań.... Ciężko powiedzieć. No ale nie o tym chciałam dzisiaj pisać. Nie ma to jak marzenia, to one kształtują osobowość. Dzięki marzeniom wiadomo, że jesteśmy ludźmi.
Marzenia to więcej niż uczucia. Marzenia to część osobowości, to skrawek duszy. Jeśli marzy się o wielkich i wspaniałych rzeczach, wtedy dusza jest piękna.
Jaki jest cel życia? To pytanie, zadaje sobie cała ludzkość. Dla każdego jest on inny. Dla mnie celem życia, jest spełnienie marzeń, bycie szczęśliwym i spełnionym człowiekiem.
Każdy z nas ma marzenia. Nie ma na świecie, a nawet we wszechświecie, istoty rozumnej która nie ma marzeń. jeśli człowiek nie ma marzeń, nie ma też uczuć, a więc nie jest człowiekiem. A taki sobie zwykły pies? Przecież psy mają uczucia, takie jak np miłość. To piękne uczucie. Pies przywiązuje się do właściciela, ponieważ go kocha. Ale czy psy mają marzenia? Tego możemy się nigdy nie dowiedzieć. Możemy się jedynie domyślać. Marzenia, to co innego niż pragnienia i potrzeby. A to czego chcemy nie zawsze jest tym czego potrzebujemy. Wiem, że to głębokie myśli, ale czasami warto usiąść nawet na 5 minut i zastanowić się nad tym, co jest w życiu ważne, jakie mamy pragnienia a jakie potrzeby.
Marzenia to więcej niż uczucia. Marzenia to część osobowości, to skrawek duszy. Jeśli marzy się o wielkich i wspaniałych rzeczach, wtedy dusza jest piękna.
Jaki jest cel życia? To pytanie, zadaje sobie cała ludzkość. Dla każdego jest on inny. Dla mnie celem życia, jest spełnienie marzeń, bycie szczęśliwym i spełnionym człowiekiem.
Każdy z nas ma marzenia. Nie ma na świecie, a nawet we wszechświecie, istoty rozumnej która nie ma marzeń. jeśli człowiek nie ma marzeń, nie ma też uczuć, a więc nie jest człowiekiem. A taki sobie zwykły pies? Przecież psy mają uczucia, takie jak np miłość. To piękne uczucie. Pies przywiązuje się do właściciela, ponieważ go kocha. Ale czy psy mają marzenia? Tego możemy się nigdy nie dowiedzieć. Możemy się jedynie domyślać. Marzenia, to co innego niż pragnienia i potrzeby. A to czego chcemy nie zawsze jest tym czego potrzebujemy. Wiem, że to głębokie myśli, ale czasami warto usiąść nawet na 5 minut i zastanowić się nad tym, co jest w życiu ważne, jakie mamy pragnienia a jakie potrzeby.
sobota, 14 września 2013
Życie żyje obok mnie...
Nie. To nie będzie dobijający post o tym, że życie szybko przemija. Bo i po co o tym myśleć, skoro wszyscy to wiedzą, że każdy umrze? Każdy to wie, więc co to da, kiedy poświęcę temu kolejne kilka chwil? Absolutnie: NIC.
To będzie post o tym, że jeśli ktoś, stracił rytm życia (zdarzają się i tacy), bo np poszedł do szkoły średniej życie żyje obok niego. Już wyjaśniam o co mi chodzi. A więc, wyobraźmy sobie sytuacje:
Przychodzi nowa osoba, do nowej szkoły, do nowego otoczenia. Nie zna nikogo, i nawet nie stara się poznać. Jest sama, mimo że w poprzedniej szkole miała całą zgraje przyjaciół, imprezowała i cieszyła się z życia. Nowe otoczenie to nie musi być koniec "starego" życia. Fakt, może zaczyna się kolejny etap, ale kto powiedział że trzeba się zmieniać?
Niekoniecznie. Oczywiście, trzeba się przystosować do nowego planu lekcji (jeśli już mowa akurat o szkole), do nowego trybu dnia i nowych zajęć. Ale, czy to oznacza, że musimy stać się kimś innym, żeby to przetrwać? Jeśli staniemy się kimś innym, nasze życie będzie płynęło obok nas. Mimo że życie ma się tylko jedno (oprócz kotów, bo one mają 9 żyć), możemy je ułożyć jak nam się podoba. Możemy być kim chcemy i kiedy chcemy. W poniedziałek, możemy być astronautą, we wtorek śpiewakiem operowym, w środę policjantem, w czwartek lekarzem, w piątek pijakiem a cały weekend możemy chodzić na imprezy. Ważny jest tylko jeden szczegół, żebyśmy w tych wszystkich rzeczach, był mały skrawek NAS. Żebyśmy przez to, nie stali się kimś zupełnie innym.
Ludzie często się zmieniają, bo twierdzą, że w ich życiu nie dzieje się nic ciekawego. Gówno prawda. Każde życie i każdy człowiek jest wyjątkowy. Każdy ma w sobie coś o czym może opowiadać innym. Tylko że większość ludi, ma to do siebie, że nie potrafi powiedzieć w czym są dobrzy, nie potrafią powiedzieć co wychodzi im dobrze. Mówią tylko o tym czego nie potrafią, to co im nie wychodzi. Dużo osób ma niską samoocenę. Jak się to zwalcza? Z tym człowiek musi sam sobie dać radę. Nikt mu w tym nie pomorze, to jedynie pogorszy sprawę.
Wydaję Wam się, że tylko dziewczyny mają niską samoocenę? Bzdura. Chłopcy i mężczyźni (to jest różnica), też na to cierpią. Kobiety z niską samooceną dzielą się na dwie kategorie: takie które użalają się nad sobą na każdym kroku, i chcą żeby ktoś dawał im komplementy i takie które o tym nie mówią bo to sprawia im ból. Z mężczyzną o niskiej samoocenie jest tak samo: jedni żalą się na każdym kroku i liczą na komplementy, inni wolą o tym nie mówić bo to nie ma dla nich sensu.
Do której kategorii należysz?
To będzie post o tym, że jeśli ktoś, stracił rytm życia (zdarzają się i tacy), bo np poszedł do szkoły średniej życie żyje obok niego. Już wyjaśniam o co mi chodzi. A więc, wyobraźmy sobie sytuacje:
Przychodzi nowa osoba, do nowej szkoły, do nowego otoczenia. Nie zna nikogo, i nawet nie stara się poznać. Jest sama, mimo że w poprzedniej szkole miała całą zgraje przyjaciół, imprezowała i cieszyła się z życia. Nowe otoczenie to nie musi być koniec "starego" życia. Fakt, może zaczyna się kolejny etap, ale kto powiedział że trzeba się zmieniać?
Niekoniecznie. Oczywiście, trzeba się przystosować do nowego planu lekcji (jeśli już mowa akurat o szkole), do nowego trybu dnia i nowych zajęć. Ale, czy to oznacza, że musimy stać się kimś innym, żeby to przetrwać? Jeśli staniemy się kimś innym, nasze życie będzie płynęło obok nas. Mimo że życie ma się tylko jedno (oprócz kotów, bo one mają 9 żyć), możemy je ułożyć jak nam się podoba. Możemy być kim chcemy i kiedy chcemy. W poniedziałek, możemy być astronautą, we wtorek śpiewakiem operowym, w środę policjantem, w czwartek lekarzem, w piątek pijakiem a cały weekend możemy chodzić na imprezy. Ważny jest tylko jeden szczegół, żebyśmy w tych wszystkich rzeczach, był mały skrawek NAS. Żebyśmy przez to, nie stali się kimś zupełnie innym.
Ludzie często się zmieniają, bo twierdzą, że w ich życiu nie dzieje się nic ciekawego. Gówno prawda. Każde życie i każdy człowiek jest wyjątkowy. Każdy ma w sobie coś o czym może opowiadać innym. Tylko że większość ludi, ma to do siebie, że nie potrafi powiedzieć w czym są dobrzy, nie potrafią powiedzieć co wychodzi im dobrze. Mówią tylko o tym czego nie potrafią, to co im nie wychodzi. Dużo osób ma niską samoocenę. Jak się to zwalcza? Z tym człowiek musi sam sobie dać radę. Nikt mu w tym nie pomorze, to jedynie pogorszy sprawę.
Wydaję Wam się, że tylko dziewczyny mają niską samoocenę? Bzdura. Chłopcy i mężczyźni (to jest różnica), też na to cierpią. Kobiety z niską samooceną dzielą się na dwie kategorie: takie które użalają się nad sobą na każdym kroku, i chcą żeby ktoś dawał im komplementy i takie które o tym nie mówią bo to sprawia im ból. Z mężczyzną o niskiej samoocenie jest tak samo: jedni żalą się na każdym kroku i liczą na komplementy, inni wolą o tym nie mówić bo to nie ma dla nich sensu.
Do której kategorii należysz?
niedziela, 8 września 2013
Nowe pokolenie czyli nowy sen o przyszłości
Tak się zastanawiam, co zostanie po naszym pokoleniu? Na pewno muzyka, ale co zrobiło nasze pokolenie, żeby ludzie je zapamiętali? Nasze pokolenie, jest trochę zbuntowane, ale wesołe. Potrafimy się cieszyć (nie tylko downy). Każdy z nas ma w sobie coś zakręconego, tylko, że niektórzy chcą to w sobie zamknąć i stłamsić ale tak naprawdę jesteśmy bardzo podobni, każdy z nas jest wyjątkowy, bo inny od drugiego.
Co po sobie zostawimy? Na pewno dzieci :D które będą zmieniały świat. Może macie pomysł kto zmienił świat? Hmm.... no na pewno Steve Jobs - twórca Appl'a. Hmm.... no i jak na razie nikt więcej nie przychodzi mi do głowy. Jeśli ktoś jeszcze według was zmienił świat, nie krępujcie się i piszcie komentarze (mile widziane).
Jeśli nic nie zrobimy, będziemy sami jak to drzewo.
Co po sobie zostawimy? Na pewno dzieci :D które będą zmieniały świat. Może macie pomysł kto zmienił świat? Hmm.... no na pewno Steve Jobs - twórca Appl'a. Hmm.... no i jak na razie nikt więcej nie przychodzi mi do głowy. Jeśli ktoś jeszcze według was zmienił świat, nie krępujcie się i piszcie komentarze (mile widziane).
Chciałabym zmienić świat ale nie wiem czy mi się to uda. Chciałabym żeby na świecie nie było wojen, takich jak w Syrii. Żeby ludzie w końcu mogli się dogadać, bo niby mamy XXI w. ale ludzie zachowują się tak jak w XV w. wtedy było identycznie. Nie wiem, może to część instynktu, który każe nam się bić i kłócić. Jeśli ta, to ja chyba tego instynktu nie mam. Jestem, byłam i zawsze będę pacyfistką (jestem przeciwna wojnom). Tylko to, jak my zmienimy świat, i jak on będzie wyglądał za kilka lat, zależy od nas. Nikt tego za nas nie zrobi. To nie jest trudne wystarczy samo nastawienie. 

Jeśli nic nie zrobimy, będziemy sami jak to drzewo.
środa, 4 września 2013
Początek nowego życia
Hej, myślę że nie muszę się Wam przedstawiać bo znacie mnie już z poprzedniego bloga, którego mimo że rzadko, nadal prowadzę. Po prostu postanowiłyśmy z Veroniką, że zaczniemy prowadzić dwa kolejne niezależne od siebie blogi, ale nasz pierwszy blog będziemy nadal prowadziły. Wraz z rozpoczęciem nowych szkół, rozpoczynamy pisanie nowych blogów. Ja (tak jak już pisałam) poszłam do technikum i bardzo mi się tam podoba. Jest luźna przyjazna atmosfera. To idealne miejsce dla mnie, wybrałam dobrze. Kolejny trudniejszy wybór nastąpi za 4 lata kiedy skończę szkołę: studia czy praca. No ale to dopiero za 4 lata.
A więc, to pierwszy post na nowy blogu, więc o czym będę pisać? Właściwie to jeszcze się nad tym nie zastanawiałam, ale wydaje mi się że o wszystkim co mi ślina na język przyniesie (a właściwie to na palce). To co wymyślę w szkolę, może nie od razu ale zapiszę na blogu. I jeszcze ważna sprawa, to co Wam się podoba komentujcie, o co Wam się nie podoba....też komentujcie. Wszystko. Dzięki komentarzom, wiem co się podoba, co ma sens a z czym warto a nawet powinno się skończyć. To tylko takie sprawy organizacyjne. Postów nie dam rady wstawiać codziennie, do tego musiałabym być baaaaardzo ambitna a to raczej niemożliwe, więc myślę że chociaż raz w tygodniu będzie dobrze. Nie wiem w jakie dni będę dodawać posty więc....miejcie się na baczności.
Ogólnie będzie trochę o muzyce, o życiu, o sprawach które dotyczą nastolatków, o uczuciach i.....o czym jeszcze będziecie chcieli. Jeśli uważacie jakiś temat za ciekawy to napiszcie komentarz albo e-mail na adres: nutellkaxx77@gmail.com (tak przy okazji). Jeśli macie wszelkie pytania, propozycje, ciekawostki albo podpowiedzi piszcie w komentarzu lub na e-mail.
Zaczyna życie od nowa z małą domieszką starego życia, które było niczego sobie. W nowej szkole, mogę pokazać się od zupełnie innej strony (mam nadzieję, że od tej lepszej).
Wam też życzę, żebyście odnaleźli swoją drogę w życiu.
Miłego tygodnia.....
A więc, to pierwszy post na nowy blogu, więc o czym będę pisać? Właściwie to jeszcze się nad tym nie zastanawiałam, ale wydaje mi się że o wszystkim co mi ślina na język przyniesie (a właściwie to na palce). To co wymyślę w szkolę, może nie od razu ale zapiszę na blogu. I jeszcze ważna sprawa, to co Wam się podoba komentujcie, o co Wam się nie podoba....też komentujcie. Wszystko. Dzięki komentarzom, wiem co się podoba, co ma sens a z czym warto a nawet powinno się skończyć. To tylko takie sprawy organizacyjne. Postów nie dam rady wstawiać codziennie, do tego musiałabym być baaaaardzo ambitna a to raczej niemożliwe, więc myślę że chociaż raz w tygodniu będzie dobrze. Nie wiem w jakie dni będę dodawać posty więc....miejcie się na baczności.
Ogólnie będzie trochę o muzyce, o życiu, o sprawach które dotyczą nastolatków, o uczuciach i.....o czym jeszcze będziecie chcieli. Jeśli uważacie jakiś temat za ciekawy to napiszcie komentarz albo e-mail na adres: nutellkaxx77@gmail.com (tak przy okazji). Jeśli macie wszelkie pytania, propozycje, ciekawostki albo podpowiedzi piszcie w komentarzu lub na e-mail.
Zaczyna życie od nowa z małą domieszką starego życia, które było niczego sobie. W nowej szkole, mogę pokazać się od zupełnie innej strony (mam nadzieję, że od tej lepszej).
Wam też życzę, żebyście odnaleźli swoją drogę w życiu.
Miłego tygodnia.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)