Translate

sobota, 25 października 2014

Test na odpowiedzialność.

                                           



                            Jak odpowiedzialna jestem? 

                          Czyli jak i czy poradzę sobie sama w domu? 

       Cześć. Wczoraj w nocy, moi rodzice pojechali do Holandii do brata. Ale od początku:


   Mój brata Bartek, ze swoją narzeczoną Darią, mieszkają i pracują w Holandii. Tam mieszka też mój kuzyn Dominiki "Fox" i jego dziewczyna Aśka. Aśka jest w ciąży i moja ciocia (mama Dominika, ciocia Dorota), ma bzika na punkcie tego dziecka. Aśka jeszcze nie urodziła, a ciocia kupiła już łóżeczko i wózek dla tego dziecka. No ale cóż, Dominik to jedynak więc ciocia zawsze mu dawała wszystko. Fakt faktem, Aśka (z tego co mówiła), ma termin porodu na listopad/grudzień. No ale, Aśka wiele rzeczy mówiła i gdybym myślała tak jak moja ciocia że wszystko to prawda, to mogłabym napisać thriller który z powodzeniem sprzedałby się w milionach egzemplarzy. 
       Wracając do rzeczywistości. Więc, Aśka urodzi w grudniu, Dominik nie czuje się ojcem, a ciocia wokół nich skacze. Co znaczy, że Dominik nie czuje się ojcem? Bo ma 22 lata i zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak. Mogę śmiało powiedzieć że mój kuzyn Filip który ma 11 lat, poradziłby sobie lepiej sam w domu niż Dominik. No ale cóż, tak już bywa. W ogóle, zawsze według babci to Dominik był tym najlepszym a ja i mi braci mimo że o wiele więcej niż on pomagaliśmy np w polu przy tabace, to i tak co byśmy nie robili to "Kochany Dominiś" był tym najlepszym. No ale to innym razem. 
         A więc, jako że Aśka niedługo rodzi, moja ciocia i wujek postanowili pojechać do Aśki i Dominika samochodem. Z Polski, przez Niemcy do Eindhoven. Kiedy moja mama to usłyszała, przypomniała sobie że powiedziała kiedyś Bartkowi że nawet się nie spodziewa kiedy ona wejdzie mu do domu i go "strzeli" w czoło. Bartek oczywiście ją wyśmiał. Więc, mama pomyślała, że najwyższy czas spełnić obietnicę. Problem tylko polegał na tym, że moja mama ma niewydolność serca i szybko się męczy. To jednak najszybciej jadąc 12 godzin jazdy samochodem, a to dla mojej mamy mimo wszystko wysiłek. Jednak, mama się zdecydowała że jedzie. Przekonała tatę, żeby też jechał. No i, wczoraj o 19 przyjechali do nas ciocia z wujkiem i po moich rodziców. Co prawda, moi rodzice byli wtedy w mieście i robili zakupy ale przyjechali już o 19:30. 
        Dokładnie o 20:05 moim rodzice, ciocia i wujek ruszyli samochodem spod mojego domu. Kiedy wyszli z domu, zrobiło mi się smutno. Wrócą prawdopodobnie w nocy z wtorku na środę. Zaczęłam się zastanawiać, co będę robić tak długo. Dzisiaj na jedną noc przyjadą do mnie: Ewelina, Kamil, Marysia i Mirka. No ale, to tylko na jedną noc. A co potem? W zasadzie, potem od poniedziałku chodzę do szkoły. Więc, do domu przyjdę koło 16:30. A więc, czas też minie mi trochę szybciej bo, kiedy przychodzę do domu, jem obiad, zabieram się za lekcje, uczę się no i muszę...nie...POWINNAM o, może tak, czyli powinnam iść spać o 22 żeby się wyspać. No ale, z tym  chodzeniem spać o 22 też różnie bywa, bo np. odrabianie lekcji zabierze mi trochę więcej czasu, albo uczenie się też może mi zająć więcej czasu. Więc, na pewno o 23 jest w łóżku. Zawsze (jeśli muszę się dłużej uczyć), to mogę się pouczyć leżąc w łóżku. Nie muszę siedzieć przy biurku. Z tym że, jeśli leżę w łóżku i jestem zmęczona to boję się że zasnę i tyle będzie z mojego uczenia się. No ale, odbiegła trochę od tematu. 
               Więc, przez 4 dni będę sama w domu. Większość z was powie że to nic niezwykłego, że oni zostawali już setki razy sami na dłużej. Możliwe. Ale u mnie, to mój pierwszy raz. Najbardziej boję się że zapomnę coś zrobić. Nie mam problemu żeby zrobić sobie obiad, rozpalić ogień w piecu, dać psom jedzenie, posprzątać czy żeby wstać do szkoły. Będę miała natomiast problem z zapamiętaniem najdrobniejszych szczegółów typu, kiedy rozpalę ognień w piecu, nie wyłączam nigdy bojlera tylko kiedy temperatura będzie wynosiła 50 stopni, wtedy wyłączam pompke ale bojler zostaje włączony.Niby nic takiego, ale wczoraj w nocy o tym zapomniałam i teraz nie mam ciepłej wody -,- .  Więc, rozpaliłam w piecu jeszcze raz i czekam aż zagrzeje mi się wystarczająco dużo wody, żebym mogła się wykąpać. 
         Powinnam od 8:10 siedzieć u siebie w szkole na kursie florystycznym ale kiedy obudziłam się o 5, pomyślałam że może dzisiejsze zajęcia sobie odpuszczę. Dlaczego? Ponieważ zajęcia kończą się o 13:20 a moim autobusem o 13:15 będą jechali Ewelina, Kamil i Marysia więc wolałam zostać i trochę posprzątać. Zapisałam sie też na zajęcia z matematyki bo mam z nią problem (to irytujące ponieważ w gimnazjum miałam prawie 4 na koniec roku z matematyki a w technikum mam ledwo 2 -,- ), i na angielski, nie mam z nim problemów ale chcę się podszkolić bo w lutym wyjeżdżam na tydzień do Londynu. Będę mieszkała u zwykłej rodziny i boję się że nie zrozumiem co do mnie mówią i się z nimi nie dogadam. Mam jeszcze trochę czasu ale nie warto zostawiać naukę jeżyka na ostatni moment. Najgorsze jest to że zajęcia z matematyki i angielskiego odbywają się w czasie zajęć z florystyki -,- Myślałam nad tym żeby wypisać się z tych zajęć bo i tak nie będę na razie na nie uczęszczać, ale Natalia mnie przekonała że te zajęcia będą się też odbywały w drugim semestrze a jeśli wypiszę się z nich teraz to w drugim semestrze nie będę mogła na nie chodzić. Więc, powiem mojej matematyczce że na razie nie będę chodziła na te zajęcia, że zacznę dopiero od drugiego semestru. 
        Ostatnio zaczęłam oglądać filmiki "Ajgora Ignacego" na Youtube:


                                                                                  
               







         

             






                                       To na tyle z mojej strony. Słowo na niedzielę:







                                                  Nie jedzcie za dużo czekolady.



                                         



           Zwłaszcza przed snem, potem ma się na prawdę DZIIIIIIIWNE sny. To na tyle z moje strony. Trzymajcie się.



                                       Cześć.






niedziela, 12 października 2014

Zrozumieć ludzką naturę...

             W ten weekend nudziło mi się tak bardzo, że znalazłam w internecie konkurs piękności. Brały w nim udział nastolatki, które robiły z siebie dorosłe kobiety, mając 13 lat. Nie rozumiem tej akurat natury kobiet. Sama nią jestem, jednak tego jednego nie popieram. Rozumiem, że w życiu każdego z nas przychodzi taki moment kiedy trzeba wyrzucić zabawki i spoważnieć. Jednak dlaczego u coraz większej liczby dziewczynek ten okres przychodzi w wieku 10-13 lat? Tak, wtedy w ciele dziewczynki zachodzą zmiany, ale czy to oznacza że tak dziewczynka MUSI nosić buty na wysokich obcasach i mocno się malować? Kiedy w czerwcu czekałam na autobus ze szkoły do domu i widziałam te wszystkie 15-latki ubrane wyzywająco poczułam się jak babcia. W przyszłym roku mam 18 lat i nie ubieram do szkoły krótkich spódniczek i bluzek z dużym dekoltem. Czy to wstyd? Wiecie, nie sądzę. Wstydziłabym się, gdybym była ubrana tak jak te 15-latki.
          Nie rozumiem też dlaczego dziecko (bo nie uważam żeby 15-latka była już dorosła), szuka sobie chłopaka w tak młodym wieku. Co taka 15-latka myśli? Przecież to jeszcze dziecko, które na siłę chce być dorosłe. Pierwsza miesiączka to przecież nie oznaka dorosłości. Zresztą, czy w wieku 15 lat, potrafi się kochać jedną osobę tak bardzo, że jest się w stanie skoczyć za nią w ogień? Czy potrafi się wtedy kochać tak bardzo, że nie myśli się o sobie tylko o tym żeby ta druga osoba była szczęśliwa? Nie sądzę.
        Dzieciństwo to piękny okres w życiu każdego z nas. Tylko trzeba umieć z niego korzystać. Wiele ludzi mając tylko 18 lat, chciałoby się cofnąć w czasie i mieć znów 6 lat, albo chociaż 10. To straszne że ludzie nie potrafią się cieszyć z tego co mają dopóki tego nie stracą. To takie okropne. Mówisz że Twoje życie jest bez sensu? Masz dach nad głową, rodziców, masz co jeść, w co się ubrać. Tak, masz racje. Twoje życie jest takie okrutne. Wyobraź sobie że to wszystko tracisz z dnia na dzień. Wyobraź sobie że pewnego dnia budzisz się w ruinach swojego domu a twoi rodzice mieli wypadek samochodowy. Co wtedy? Czy wtedy będziesz na prawdę szczęśliwy? Kiedy stracisz to, o czym reszta dzieciaków może tylko pomarzyć? Wtedy Twoje życie będzie znakomite?
              Powiem Ci coś koleżko, Twoje życie, jakiekolwiek by nie było, jest piękne. Otaczają Cie ludzie, którzy sprawiają że się uśmiechasz. Wystarczy tylko otworzyć oczy i się rozejrzeć.

środa, 8 października 2014

Ludzie tacy jak my.

                 Hej. Kiedy miałam 10 lat i oglądałam w tv film z mamą, w którym występował chłopczyk w podobnym wieku jak ja, po filmie zastanawiałam się "Ciekawe co ten chłopiec teraz robi?" Wydawało mi się wtedy że życie celebryty wygląda zupełnie inaczej niż moje. Trochę na pewno się różni, ale to ludzi tacy jak my. Wstają rano, jedzą śniadanie, ubierają się, chodzą na randki. Nic nie zwykłego. Różnią się tylko tym, że na ulicy ludzie ich zaczepiają i proszą o autograf. Nie chciałabym tak żyć. Wolę, żeby świat nie wiedział o moim istnieniu, niż żeby ktoś zaczepił mnie na ulicy i "Oooo...WOW! To ty masz tego bloga!" Dlatego m.in. nie wstawiam swoich zdjęć.

                  Jednak są ludzie, od których wymaga się innego zachowania niż od reszty świata. Od księdza, nie wymaga się chodzenia w dresach i przeklinania, tylko głoszenia Słowa Bożego w sułtanie. Nikt nie wyobraża sobie nauczyciela plującego na ściane i palącego papierosy, ale eleganckiego stroju i poważnego zachowania. Ode mnie wymaga się poważniejszego zachowania jak to przystało na 17-latke, jednak nie potrafię być zbyt poważna i w głębi duszy wciąż jestem dzieckiem.

                  Wyobraź sobie sytuacje kiedy siedzisz na szkolnym korytarzu i podoba ci się chłopak albo dziewczyna. Obserwujesz go na przerwach. Starasz się żeby cię zauważył. A co robisz kiedy wrócisz do domu? Zastanawiasz się "Ciekawe co on/ona teraz robi?" Wiesz co? To człowiek taki sam jak ty. Wystarczy podejść i się przywitać. Co ci szkodzi? Skoro obserwujesz go na korytarzu, to nie masz nic do stracenia. Możesz jedynie zyskać. Mówisz że tak nie zrobisz, bo ci nie odpowie? Pieprzyć to. Najwyżej ci nie odpowie. To przecież nie koniec świata. Pomyśl sobie że każdy zawód miłosny przybliża cię do "...I żyli  długo i szczęśliwie".

                 Bądź sobą i nie wstydź się tego kim jesteś ani tego skąd pochodzisz. Ja, jestem z wioski i nie wstydzę się tego. Nie ma się czego wstydzić.
-No bo...ja nie mieszkam w stolicy :c
No i co z tego? O miejscowości w której mieszkam, prawie nikt nie słyszał. A nawet nie ma jej na większości map. Jestem z tego dumna. Cieszę się, że nie urodziłam się w Warszawie. Cieszę się, że jestem taka a nie inna. A nawet cieszę się, że chodzę do technikum a nie do liceum. Wiem, że dzięki temu wszystkiemu co mnie spotkało w życiu, jestem taka jaka jestem. A dzięki temu, że jestem taka a nie inna, mam przyjaciół za których skoczyłabym w ogień.

              Wszyscy ludzie są do siebie podobni. Potrzebujemy zrozumienia i pomocy, ale również czułości i miłości. Potrzebujemy rozmowy z drugą osobą, która będzie dla nas kimś bliskim. Musimy tylko się otworzyć i wygadać się komuś.












czwartek, 17 lipca 2014

Życie - najpiękniejsze słowo świata.

 Jakie jest, twoim zdaniem, najpiękniejsze słowo na Świecie? Dla mnie, to słowo Życie.
          Życie każdego z nas jest piękne, chociaż często tego nie zauważamy. Niektórzy, zgubili się w swoim życiu, wybrali rzeczy, których nie powinni. Ale czy to znaczy, że nie zasługują na szczęście? Każdy na nie zasługuje, jednak dla wielu SZCZĘŚCIE, oznacza co innego. Dla niektórych to nowy  rower, dla innych pieniądze, dla jeszcze innych (a to najpiękniejsze) rodzina. Dla mnie, szczęście, to być z ludźmi którzy są dla mnie wyjątkowi. To siedzenie w salonie z rodzicami, braćmi i najbliższą rodziną, tak po prostu, bez większej okazji.
              Nie rozumiem nastolatków, którzy są obrażeni na cały świat o wszystko i 15-latek które uważają że są dorosłe:
-O Boże, rozstałam się z chłopakiem, byłam z nim 3 miesiące, chyba się potne- powiedziałam 15-latka.
   Dziewczyna ogarnij się. Co ty wiesz o miłości? Myślisz, że jak będziesz z chłopakiem to jest to miłość na całe życie? Masz 15 lat, na co liczyłaś? Na to, że będziecie ze sobą całe życie? Że będzie fajnie? Nie dorosłaś jeszcze do poważnego związku.
             Coś powiem takim 15-latkom:
  Życie nie kończy się na chłopaku, są rzeczy ważniejsze. Niech taka nastolatka pomyśli, ile przykrości sprawia swojej mamie, takim zachowaniem. Mamie, która dała jej wszystko, co tylko mogła, z którą będzie związana przez całe życie. Nie mówcie że wasze mamy są głupie. Wiedzą więcej, niż wam się wydaje i warto jest ich słuchać. Gdybym zakładała się z każdym kogo znam osobiście o to, że przypomni sobie o swojej mamie dopiero jak się wyprowadzi, byłabym milionerką.
         Nawet jeśli rodzice pracuję bardzo długo, to nie oznacza że was nie kochają. Nie pracują dla siebie, tylko dla was. Żebyście to wy mieli wszystko czego tylko chcecie, żeby wam niczego nie zabrakło.
      Wiem, że teraz zapewne mówicie: "A co ona tam wie, nie ma takiej sytuacji jak ja." Tak, widzicie to inaczej niż ja to widzę, macie do tego prawo. Nie chcę wam narzucać swojego zdania i możecie się z nim nie zgodzić, jednak piszę to, co myślę.
 -Mamo, mogę jechać do chłopaka na noc?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo masz 15 lat a on 18.
-Uuuuch.....nienawidzę Cię Mamo!
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo to może zranić. Słowa, ranią bardziej, niż jakiekolwiek ostrze. Najgorsze jest przyznanie się do błędu. Ale coś Wam powiem, pójdźcie raz do rodziców, przytulcie się do niech i powiedzcie że ich kochacie.
NIE!
Dlaczego?
Bo nie pozwala na to wasza duma? Bo oni tego nie robią? Bo to dla frajerów?
         Coś Wam powiem, przyjdzie taki moment, gdzie nie będzie z wami nikogo. Kiedy rodziców zabraknie. Idźcie do nich teraz, póki przy was są.
Nie, teraz nie pójdę, teraz są koledzy, jest Facebook, mam inne zajęcia.
NIE!
Idź do nich teraz. Nie za tydzień, za miesiąc, za rok czy za dwa, tylko teraz. Bo nie wiesz, kiedy ich zabraknie, a możesz nie zdążyć. Idź do nich póki są, porozmawiaj z nimi, zapytaj co u nich, poproś nawet o rade.
Nie.
Dlaczego?
Bo to opciach, bo koledzy wiedzą lepiej.
NIE!
Koledzy nie wiedzą lepiej. Koledzy powiedzą tak, jak myślą, tak jak im się wydaje, przez kolegów, możesz sobie zniszczyć życie. Po upływie pewnego czasu, koledzy mogą powiedzieć: "Sam chciałeś, to nie moja wina, masz swój rozum, myśl za siebie." Gdzie wtedy będą twoi koledzy? Pójdą w swoją stronę. A kto będzie przy Tobie? Rodzice. Rodzice będą, bo jesteś ich dzieckiem i cię kochają, chcą dla ciebie jak najlepiej i martwią się. Możesz przed nimi uciec, ale nie uciekniesz przed ich miłością. Rodzice dają ci więcej, niż sobie wyobrażasz. Tylko otwórz oczy i rozejrzyj się. Masz dach nad głową, masz co jeść i co pić, masz się w co ubrać. Mało? Masz wszystko co jest ci potrzebne. Niejedno dziecko chciałoby mieć tyle co ty.
-Tss....może to sobie wziąć.
NIE!
Takim zachowanie, pogarszasz tylko swoją sytuacje.
Mimo tylu zakrętów w życiu, rodzice przy tobie są. Nie dla tego bo muszą, bo mieszkacie razem. Rodzice są przy tobie, bo ich potrzebujesz. Możesz się tego wypierać, ale tego nie zmienisz.
Potrzebujesz rodziców a oni potrzebują Ciebie. Swojego dziecka, które było z nimi przez całe życie. Które zawdzięcza im, bardzo dużo.
   Kochacie rodziców, a oni kochają was. To według mnie jest szczęście. Dzięki rodzicom, otrzymaliście najpiękniejszy dar na świecie, ŻYCIE.
            Dziękuję, Mamo i Tato że ze mną jesteście. Kocham Was.
            Przepraszam za to, że często jestem nieznośna, przepraszam za wiele kłótni.

P.S. Odmiawiam codziennie różaniec, jeśli ktoś chciałby żebym pomodliła się w jego intencji to piszcie na mojej stronie na facebook'u lub tutaj.
                  Kochajcie życie, to najpiękniejszy dar na świecie.














   


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Crash & Burn.


   Każdy człowiek ma prawo, żeby nie dać rady. Nikt nie jest idealny, nikt nie może być we wszystkim najlepszy. Każdy jest w czymś dobry ale nie we wszystkim. Nie ma ludzi idealnych.


   Są tacy, którzy chcą być lepsi od innych. Którzy, już w przedszkolu chcą być najlepsi. Ale czy to się uda? Czy są ludzie którzy są najlepsi we wszystkim?


    Tempo nauki w szkole nadają nauczyciele. Nie każdy jednak to wytrzyma. Nie myśl że jak pójdziesz do technikum to będziesz się mniej uczyć niż w ogólniaku. Gówno prawda, to tylko stereotyp. Trudno stwierdzić w której szkole jest więcej nauki. Między tymi dwiema szkołami różnią się głównie uczniowie. Do ogólniaka chodzą ludzie którzy myślą że umieją więcej od innych, a to nie zawsze prawda. Do ogólniaka chodzą ludzie z "ambicjami", ale kto powiedział że w technikum nie można ich mieć?





   Nauka, jest głównym powodem depresji i załamań nerwowych. Co wtedy robi taki uczeń? Sięga po najprostrze rozwiązanie:
alkohol, papierosy, narkotyki czy inne używki. Wsparcie od rodziców? Nie zawsze istnieje. Jak mam słuchać że bracia są ode mnie lepsi albo że kiedy moi rodzice byli w moim wieku było inczej, już wolę im nic nie mówić. Rodzice nic nie wiedzą. Nie wiedzą, co się dzieje w naszych życiach. Nie wiedzą, co dzieje się w szkole. Nie wiedzą nic.
     Od was zależy to, czy się dowiedzą czy nie. Nie rozumieją nas. Przez brak wsparcia od strony rodziców większość nastolatków popełnia samobójstwo. Wszyscy o tym wiemy a nikt z tym nic nie robi. Bo to przecież wina nastolatków a nie rodziców. Najlepiej wszystko zwalić na to "dziwne" według nich pokolenie. Bo rodzice nie mogą przecież stracić autorytetów, najlepiej powiedzieć że to tylko nasza wina.



Bądźcie silni i nie poddawajcie się. Nie jesteście gorsi od innych. To że niektórzy uważają się za lepszych to ich problem, to oni mają coś nie tak w mózgach.





























sobota, 5 kwietnia 2014

Bez nazwiska...


            Szłam ostatnio z koleżanką koło supermarketu, przed nim mała dziewczynka chodziła z puszką. Prosiła o pieniądze za które może kupić jedzenie. Faktycznie, była brudna i bardo chuda. Niestety nie miałam przy sobie pieniędzy żeby dać jej trochę, a chciałabym. Ta dziewczynka może i faktycznie była głodna i potrzebowała jedzenia.

           Jednak są ludzie, którzy stracili swoje człowieczeństwo, którzy nie mają już wstydu i udają biednych żeby tylko mieć na alkohol, papierosy czy inne używki.

           W wakacje chodziłam z kuzynką po mieście w godzinie szczytu. Widziałam jak kobieta, lekko ciemniejszej karnacji od nas siedziała na brzegu chodnika z dzieckiem. W pierwszej chwili, wydawało się że dziecko śpi. Jednak kiedy podeszło się bliżej, można było zauważyć że nie ma żadnego dziecka. To była lalka, zawinięta w chustę. Przed nimi stała tekturowa tabliczka z napisem "Jestesimy głodni, pomuż nam" Zastanawiam się czy błędy ortograficzne napisała specjalnie czy też nie zna tak dobrze polskiego.

   Inna sytuacja. idę chodnikiem niedaleko stadionu w godzinie szczytu. Widzę jak starsza kobieta, daje pieniądze jakiemuś żebrakowi. No ok, jest widocznie miła i ma miękkie serce. Mężczyzna jej podziękował i pobiegł do sklepu. Może ten rzeczywiście był głodny i kupi sobie jakąś bułkę, ale po kilku minutach widzę tego samego mężczyznę pijącego piwo. To może były pieniądze tej kobiety. Ludziom takim jak on nie brakuje pieniędzy, tylko rozumu. Na swoje własne życzenie, psują swoje zdrowie. C ludzie pewnie nawet nie pamiętają, jak to jest siedzieć w ciepłym domu i rozmawiać z najbliższą rodziną (jeśli w ogólne jakąś ma).


              Na zakończenie dodam, żebyście uważali na takich "cwanych żebraków", bez skrupułów i bez wstydu, którzy zrobią wszystko żeby zdobyć pieniądze na swój nałóg. Nie dajcie się oszukać i miejcie swój rozum.
                                                                    Miłej soboty.

piątek, 7 marca 2014

Inni czy wyjątkowi?

        "Ty to naprawdę jesteś inny!" Ile razy to słyszeliście? Co to właściwie oznacza?
      "Jesteś inny." INNY? To oznacza, że ludzie "inni" mają inny kolor skóry? Inaczej pachną, lub mają którychś kończyn w nadmiarze?
       Słowo "INNY" można zamienić na "Wyjątkowy". Czym te słowa różnią się od siebie?
      Człowiek Inny, ma inny charakter, inny kolor oczu, włosów, inne upodobania niż jego przyjaciel. W takim bądź razie, wszyscy są inni od reszty. Przecież nie ma dwoje, takich samych ludzi na świecie. A więc, skoro wszyscy są inni, kto jest wyjątkowy? Moim zdaniem, wyjątkowi są ci, którzy mają wielką wyobraźnie, energię w nadmiarze czy nawet pomysł na siebie. Tacy ludzie nie są "szarzy", jak reszta społeczeństwa. Nawet ludzie inni, różniący się od siebie z wyglądu i upodobań, najczęściej robią to samo. Wstają rano, idą do pracy/szkoły, wracają do domu, zjadają posiłek, odpoczynek po dniu i spanie. Tak codziennie. Czy tak chcesz spędzić resztę swojego życia? Nie sądzę.
           Niektórzy z pozoru wyjątkowi ludzie, wychylają się z tego tłumu "szarego innego" społeczeństwa. Aktorzy, piosenkarze, celebryci. Najczęściej ich kariery kończą się tak samo, narkotyki, alkohol, seks. To nie musiało się tak kończyć, sami wybrali taką drogę, to ich życie. Na pewno chcieliby żyć inaczej, ale niestety, nie udało im się.
          Jednak nam, każdemu z nas, może udać się spełnić marzenia. Od nas zależy, czy będziemy wyjątkowi czy częścią "Innego szarego" społeczeństwa. Wszystko jest możliwe, wystarczy wierzyć. Wiem, że teraz jak o tym piszę, to wydaje się to takie proste, logiczne i oczywiste. W rzeczywistości nie jest proste. Dla lepszej przyszłości, trzeba się trochę wysilić. Nikt nie gwarantował, że sukces jest prosty. Ale o sukcesie innym wyjątkowym razem.

       
         Podsumowując: Życzę Wam, abyście nie byli "szarymi" cząstkami społeczeństwa, żebyście osiągnęli sukces, spełnili marzenia, żebyście nigdy nie wyparli się swojego pochodzenia, oczekiwań i zainteresowań.
           
               Tak po prostu: BĄDŹCIE SOBĄ, I NIGDY SIĘ NIE ZMIENIAJCIE. DLA NIKOGO.